zwykłych ludzi. 9/10. Jedyne czego do końca nie rozumiem to kwestia pracy Beaty, dlaczego w końcu nie zaczęła pracy w tym butiku. Wiem, że matka Bartka wkurzyła się na wizję odbierania dzieci z przedszkola, no ale skoro byli w takiej sytuacji, to chyba by się w końcu przekonała do tego? Mamy scenę, w której Beata opowiada jej o tym sklepie i ona rzuca do zlewu tym dzbankiem którym podlewała kwiaty czy co to było i koniec tematu. Potem następna scena w której Bartek zabiera Beacie kartę, ona mówi "dzieci idą do przedszkola, ja idę do pracy" i potem scena w której matka Bartka mówi, że porozmawia z dyrektorką przedszkola i zapewne uda jej się odzyskać kasę na czesne. Koniec. Czyli gdzie w sumie zapadła te decyzja i co było jej powodem? Jeżeli chodziło tylko o odbieranie dzieci, to uważam za największy błąd Teresy, bo owszem, było to dla niej utrudnienie, ale tymczasowe. A pójście Beaty do pracy mogło być tym przełomem, który pozwoliłby uratować całą sytuację. Tak czy inaczej, świetny film!